sobota, 3 stycznia 2009

twoja stara leczy się u dr oetkera, znanego seksuologa

Nie wiem czy coś udało mi się zrobić z komentarzami, bardzo się starałam i wykonałam nawet kilka kliknięć, ale bycie mną jak zwykle ssie, więc trudno powiedzieć, czy all the base are belong to us. W dodatku z przykrością stwierdziłam, że przebrzydła edycja postów nie zapisywała moich zmian w poprzedniej notce, przez co wkradły się do niej prawdziwe chochliki (!), co zaowocowało pojawieniem się w niej błędów gramatycznych, składniowych i brakiem pointy dotyczącej kwestii bycia łiii<3> przez Moody'ego z Californication. Koniecznie chciałam dopowiedzieć, że Moody jest typem takiego postmodernistycznego romantyka, który owszem, w jednej chwili rozpływa się nad zapachem swojej pościeli (która wciąż pachnie jego ukochaną kobietą), ale zaraz, z właściwym sobie wdziękiem, dodaje, że musiał ją wyrzucić, bo kelnerka ze Starbucks'a dostała na niej okresu.

To tyle tytułem przydługiego wstępu (boże, czy to tylko mi się wydaje, że to co każdy normalny człowiek streszcza w dwóch zdaniach mi zajmuje 2 akapity?), bo czas zająć się dniem dzisiejszym, bo to dobry i piękny dzień był. Pada śnieg, pod moimi oknami przemykają dzieciaki w strojach teletubisiów i z sankami, byłam w kinie ("Przyjeżdża orkiestra", mi się podobało), zaliczyłam niezłą chińszczyznę i obejrzałam prawie cały 1. sezon Sex and the City (wieczór sponsorowany przez znanego filantropa i mecenasa kultury, Karolinę Sz. ;)). Poniżej serial nazywany będzie skrótem 'satc', który można ponoć rozwinąć również jako 'short-run average total cost', i choć nie mam pojęcia co to oznacza, brzmi wyjątkowo zbereźnie.

-Do you swallow?

-Only when surprised.

Oczywiście umieram z zazdrości, kiedy patrzę główne bohaterki, rozpustne, pewne siebie, nieograniczone finansowo itp, sączące drinki i chodzące na lunche, branche i inne posh posiłki, których nazw brakuje w naszym języku. I jak każda mała dziewczynka oglądająca serial marzę już o podróży do Nowego Jorku i wyrywaniu bankowych potentatów na mój europejski akcent, kiedy nagle uświadamiam sobie, że nic z tego, bo umarłabym z przemęczenia i skacowania po 3 gorącym party itepeitede, a Carrie Bradshaw chyba umarłaby ze śmiechu, gdyby usłyszała jaką radość sprawia mi robienie muffinków dr Oetkera ("Zrób je sam, to tak proste, że nawet OlaPró to potrafi") dla mojego faceta, to chyba umarłaby ze śmiechu.
Bajdałej, nie widziałam filmu kinowego, ale po przejrzeniu kilku screenów stwierdziłam, że całe przedsięwziecie zakrawa o gerontofilię, aktorki kiepsko się postarzały i zdecydowanie wolę je takimi jakim były na początku serialu, ze wszystkimi swoimi niedoskonałościami cery, ud, nosów, k
rejzi ciuchami itd.




8 komentarzy:

mała pisze...

nadal jakieś dziwne te komentarze, ale whateva. idę napisać ci wiadomość na gronku

mała pisze...

o, działają :)

Krzysztof pisze...

Mała jak zwykle odniosła się wyjątkowo merytorycznie do treści notki, za co ją serdecznie pozdrawiam i robię to samo. ;D

A te komentarze to wina Bloggera a nie Oli, więc nie żżymajcie się nanio. :[

siorb pisze...

Dobrze, nie będziemy się zżymać.

Ola, jestem dumna z tego, że po części dzięki mnie;D wyrastasz na kolejną fankę SATC! :]

I nie widzę nic śmiesznego w chęci pichcenia. Jest to bardzo romantyczne tudzież nawet seksowne! o! ;)

Pasqui pisze...

Ja nie mogę oglądać takich rzeczy chyba- zawsze mnie łapie frustracja straszliwa,że zamiast sukienki od gucciego, mam kieckę ze szmateksu za 5pln i to jeszcze rozmiar 52, więc jak wyjmę maszynę, to będę mieć sukienkę. A zamiast cosmopolitan popijam Egribikaver za 13,60. Hell yeah. A tak poza tym- Kobiety do garów, ale tylko z facetem w fartuszku przy boku. Nie ma nic seksowniejszego niż lasagne. I grzaniec.
p.s.niniejszym dołączam się do grona czytelników Twojego 'koffanego blogaska'.

habahaba pisze...

dshękuję koffana czytelnichko :*

siorb pisze...

Marta, wiadomo przecież że to jest iluzoryczny świat. Ale rozmowy i "problemy" (tudzież naprawdę problemy) bohaterek bynajmniej nie są iluzoryczne, przynajmniej w dużej części.

A co do gotowania z facetem przy boku, to zamiast oburzać się na kreowanie takiego (sztucznego?) obrazu, powinno się dążyć do takiej samej sytuacji ;D (chyba że komuś się to nie podoba:P)

Anonimowy pisze...

http://markonzo.edu http://www.pyzam.com/profile/3332340 http://www.rottentomatoes.com/vine/showthread.php?p=17358802 guang http://www.rottentomatoes.com/vine/showthread.php?p=17358828 http://www.inthesetimes.com/community/profile/53571/ http://www.rottentomatoes.com/vine/showthread.php?p=17358828 stetson sciortino http://www.zazzle.com/tempurpedic http://www.zazzle.com/tempurpedic dissection tokai http://www.rottentomatoes.com/vine/showthread.php?p=17358590 http://ashley-furniture.eventbrite.com/ agms matteredmore