poniedziałek, 19 stycznia 2009

Psiupsiiu

Po weekendowym nicnierobieniu (nie wiem jak tego dokonałam, ale po ponad 2miesięcznej obsuwie w oddawaniu prac na ćwiczenia, usiadłam wczoraj, dzień przed zaliczeniem, i między 23 a 1 napisałam 3 na raz :D) chciałoby mi się wrócić do kraju lat dziecinnych po raz kolejny, ale stwierdziłam, że nie mając w przeszłości żadnej karty nonkonformizmu, przynależności do subkultury tudzież zawichrowań emocjonalnych jestem mało interesująca. W sumie mogłabym napisać coś o sesji, ale przecież ja nie mam teraz sesji. Nie chcę opisywać niewtajemniczonym sekretów pederastycznych związków starożytnej Grecji. Mogłabym się w sumie trochę powkurwiać na BUW w którym nic-do-piczki-znaleźć-nie-można, ale szybko mi dziś złość przeszła. Potraktuj notkę jako pretekst do wstawienia tego (mam nadzieję, że autor mnie nie zabije, kiedy tu to zobaczy), jest to bowiem radosny eksperyment, który sprawia, że na krakowskim przedmieściu zamiast ton błota widzę kwietniki, a moja zjechana motorola wydaje się co najmniej banana phonem




Zachęcam do przejrzenia podobnych plików ;)

Brak komentarzy: