niedziela, 28 grudnia 2008

w moim ritmo na tylnich siedzeniach

"Jaram" się jazdami, jakby powiedziały to koleżanki mojej młodszej siostry (swoją drogą jakie to durne, "jaram się", w moich bezsensownych, nonsensownych, antysensownych wielogodzinnych sesjach na gronie i tym podobnych urządzeniach zauważyłam że ostatnio hot jest mówienie "jaram się."- interpunkcja zachowana. No i koszulki I <3 NY, ale one mnie wkurzają, bo sama chciałam taką mieć :X). No, ale wracając do meritum jaram się przygotowaniami na prawko, w sumie nie wiem skąd to się wzięło, bo zaczynałam kompletnie od niechcenia, a teraz myśl o jeździe samochodem, nawet 60/h i nawet z instruktorem (pozdro panie Witku!), wywołuje u mnie podobny stan jak wpatrywanie się w peanut butter jelly time. Oczywiście nie zaczęłam sobie przyswajać żadnych parametrów technicznych, nigdy w życiu, ważne że nie pomylę wycieraczek z chłodnicą. I dzięki Clarksonowi wiem że vauxhalle ssały.
A ja nie mogę już doczekać się lata, wykradnę rodzinie samochód, wezmę ze sobą namiot, śpiwór i jakąś sexowną dziewoję, a już wkrótce po całej Polsce krążyć zaczną opowieść o dwóch panienkach, Tekli i Luśce, odpowiedniku amerykańskich Thelmy i Louise. Brad Pitt to będzie wtedy najniższa półka.

Brak komentarzy: